- Reklama -
środa, 24 kwietnia 2024
- Reklama -
Więcej
    Strona głównaSprawy rodzinneAplikacjeSeksbiznes - czy w czasie piłkarskich mistrzostw Europy liczba kobiet uprawiających prostytucję...

    Seksbiznes – czy w czasie piłkarskich mistrzostw Europy liczba kobiet uprawiających prostytucję wzrośnie?

    Istnieją obawy, że w czasie piłkarskich mistrzostw Europy liczba kobiet uprawiających prostytucję wzrośnie zarówno o panienki polskiego pochodzenia, jak i te z Ukrainy, która od dawna jest głównym zapleczem dla agencji towarzyskich w Polsce.

    Polsko ukraiński biznes
    W lutym br. na wniosek tarnowskiej prokuratury sąd aresztował sześć osób, którym postawiono zarzuty o handel ludźmi oraz pomocnictwo w nakłanianiu do prostytucji i czerpanie zysków z nierządu.


    – Zaczęło się od pomocy prawnej, której udzieliliśmy prokuraturze ze Lwowa. Kilka miesięcy później do lwowskiego sądu został skierowany akt oskarżenia przeciwko Ukraince zajmującej się werbowaniem kobiet do uprawiania nierządu w Polsce. Ze śledztwa tamtejsza prokuratura wyłączyła część materiałów dotyczących sześciorga obywateli polskich i przysłała do nas z wnioskiem o wszczęcie postępowania – mówi prokurator Elżbieta Potoczek Bara z Prokuratury Okręgowej w Tarnowie.

    Biznes działał od kilku lat. Ukrainka szukała kandydatek do podkarpackich agencji towarzyskich w pobliżu Lwowa. Młodym dziewczynom obiecywała, że zostaną tancerkami, starszym – pracę w zamożnych domach. Z przejścia granicznego odbierali dziewczyny polscy wspólnicy i przewozili je do Tarnowa. Tu odbierano im paszporty i trafiały do agencji towarzyskich prowadzonych przez Katarzynę M. i Roberta L. Przykrywką dla agencji towarzyskiej była autentyczna działalność gospodarcza tej pary, w ramach której mogli legalnie zatrudniać cudzoziemki. Usługi seksualne reklamowali w prasie i w internecie, a świadczone były w specjalnie wynajętych domu i mieszkaniu. System monitoringu w tych zamaskowanych burdelach powodował, że kobiety były pod stałą kontrolą „pracodawców”.

    – W ten sposób przez dziesięć lat trafiło do Polski kilkadziesiąt Ukrainek – mówi prokurator Elżbieta Potoczek Bara. – Organizatorzy tego procederu zarobili około 5,5 miliona złotych.

    Zorba i inni
    Jak intratny jest to proceder, pokazał kilka lat wcześniej pewien Grek, który z pomocą przestępców z Podkarpacia zwerbował i sprzedał do greckich domów publicznych kilkadziesiąt kobiet. Przy okazji zorganizowane grupy przestępcze wysyłały do Grecji amfetaminę, marihuanę i ecstasy, a także broń. Przez kolejne lata na Podkarpaciu powstawały i rozwijały się agencje towarzyskie.

    Działały pod szyldami klubów nocnych, moteli i hotelików. Szefowie osobiście werbowali kandydatki do pracy, szukając ich wśród młodych bezrobotnych kobiet, żyjących w trudnych warunkach materialnych, często skłóconych z rodzinami lub mających konflikt z prawem. Jednak głównym rynkiem pozyskiwania lub wręcz kupowania kobiet była Ukraina. Ceny, jakie płacili tamtejszym mafiosom dostarczającym kandydatki, były różne, w zależności od urody i kwalifikacji kobiet, i oscylowały w przedziale 1500 do 4000 złotych za osobę.

    Pracownice i nadzorcy
    Podkarpackie agencje towarzyskie działały według klasycznej struktury zorganizowanej grupy przestępczej. Na czele stał szef i to on przyjmował do pracy (werbował, kupował) prostytutki i wszystkich innych pracowników agencji. Jeżeli szef był tylko cichym wspólnikiem, to jego zastępcą był prawdziwy właściciel lokalu. Wspólnie ustalali grafik pracy panienek, decydowali o wysokości wypłat dla nich oraz o karach, głównie finansowych, za przewinienia dyscyplinarne, a także o ewentualnych zniżkach dla klientów i o egzekucji pieniędzy od zadłużonych.

    Niżej w hierarchii byli barmani. Prowadzili oni ewidencję usług świadczonych przez prostytutki i pobierali od klientów pieniądze. Oni również podejmowali decyzje w sprawie tzw. wyjazdówek, czyli usług świadczonych poza agencją. Obsługiwali telefon kontaktowy agencji, informując klientów o cenach i opisując dziewczyny, które są do dyspozycji. Koordynowali współpracę z innymi agencjami, działającymi w ramach tej samej grupy przestępczej. Barmani utrzymywali stały kontakt telefoniczny z szefem, informując go na bieżąco o sytuacji i wykonując wszelkie jego polecenia, a po każdej nocy telefonicznie zdawali mu raport.

    Barmani wydawali polecenia stojącym niżej w hierarchii grupy ochroniarzom i współpracującym taksówkarzom. Ochroniarze często rekrutowali się spośród pseudokibiców, zwłaszcza z bojówek szalikowców. Ich zadaniem było pilnowanie porządku i interweniowanie w przypadkach awantur z klientami, zajmowali się też rozwożeniem prostytutek na „wyjazdówki”, gdzie ustalali z klientami warunki i pobierali pieniądze. Współdziałający z agencjami taksówkarze przywozili zwerbowanych przez siebie klientów. Za każdego dostawali około 40 zł. Podobne korzyści otrzymywali współpracujący z agencją recepcjoniści z hoteli.


    Prostytutki, narkotyki, broń
    Nad sprawą o kryptonimie „Zorba” (pisaliśmy o niej w marcu 2009 r. – „Kupię dziewczyny, sprzedam broń”) policjanci zarówno z podkarpackiego CBŚ, jak i Wydziału Kryminalnego KWP w Rzeszowie pracowali ponad dwa lata. Obserwowali strukturę, mechanizmy, gromadzili dowody. W efekcie ich pracy w latach 2007–2010 zatrzymano w sumie, podczas kilku etapów realizacji, 57 podejrzanych, którym przedstawiono łącznie 136 zarzutów, w tym 50 z art. 258 par. 1 k.k., 7 z art. 258 par. 3, 6 z art. 253 k.k., 4 członków tej grupy to obywatele Ukrainy. Sąd zastosował łącznie 50 aresztów, 22 dozory policyjne, 35 poręczeń majątkowych na łączną kwotę 615 000 złotych.


    Policjanci na terenie Rzeszowa i okolic zlikwidowali działalność 7 agencji towarzyskich, zabezpieczono ponad 6 kg marihuany i ponad pół kilograma amfetaminy, 15 jednostek broni palnej, ponad 1500 sztuk amunicji, materiały wybuchowe. Na poczet kar i grzywien zabezpieczono do sprawy mienie przestępców o łącznej wartości ponad 6 milionów złotych. Postępowanie sądowe trwa od 2008 roku. Część oskarżonych dobrowolnie poddała się karze, wobec głównych oskarżonych proces jeszcze trwa.

    Bułgarskie "gracje"
    Prostytucję przydrożną opanowały grupy bułgarskie. Spośród werbowanych w Bułgarii kobiet młodsze i ładniejsze są sprzedawane do agencji towarzyskich w Polsce i innych krajach Europy, pozostałe przekazywane grupom działającym w rejonach przydrożnych. Prostytutki czekają na klientów na parkingach, w zajazdach, przy drogach. Za ich pracę odpowiadają rezydenci, zwykle obywatele Bułgarii od lat przebywający w Polsce, często na stałe. Co jakiś czas, dla zachowania większej anonimowości, wymieniają prostytutki między podległymi sobie rejonami. Około 35 proc. zarobionych pieniędzy przekazują przez kurierów bossom mieszkającym na stałe w Bułgarii.

    Grupy organizujące prostytucję przydrożną szczególnie upodobały sobie trasy w pobliżu zachodniej granicy. Walka z nimi jest dla Policji bardzo trudna, ponieważ do zebrania dowodów na handel ludźmi niezbędne są zeznania samych ofiar. Tymczasem prostytutki, nawet jeśli były skrzywdzone, nie chcą mówić w obawie przed zemstą.

    Sprawa, którą w 2010 roku rozpracował lubuski CBŚ, była trudna. Grupy bułgarskie były niezwykle hermetyczne, a ich członków łączyły więzi klanowe. W kontaktach telefonicznych członkowie grupy posługiwali się wyłącznie językiem bułgarskim, w dodatku w wersji dialektu tureckiego, co uniemożliwiało wykorzystanie podsłuchu telefonicznego.

    Sprawa o kryptonimie „Gracja” ruszyła naprzód dopiero, kiedy gorzowskim policjantom udało się przekonać jedną z ofiar do złożenia zeznań. Przygotowano się do tego z najwyższą ostrożnością, kobietę w tajemnicy przed rodziną sprowadzono z Bułgarii, wykonując wiele czynności maskujących prawdziwy powód jej przybycia, a w Polsce objęto ją ochroną Policji.

    Dzięki jej zeznaniom oraz innym dowodom udało się zatrzymać 7 osób, którym prokuratura postawiła w sumie 46 zarzutów o czyny z art. 258 par. 1 k.k., 189a par. 1 k.k., 204 par. 1 i 2 k.k.

    Przy realizacji tej sprawy z Centralnym Biurem Śledczym i KWP w Gorzowie Wielkopolskim ściśle współpracował, udzielając pomocy przy potwierdzaniu tożsamości osób, autentyczności dokumentów czy legalności pojazdów, bułgarski oficer łącznikowy akredytowany w Polsce Slavcho Vasev.

    Jak hydra
    Seksbiznes jest wciąż tak wielkim źródłem dochodu grup przestępczych, że walka z nim przypomina walkę z wiatrakami. Problem leży nie tylko w kwestii prawnej czy administracyjnej.

    – Jak możemy skutecznie zwalczać handel ludźmi w celach prostytucji, skoro funkcjonowanie agencji towarzyskich nie jest społecznie potępiane? – mówi podinsp. Monika Sokołowska z Centralnego Zespołu do zwalczania Handlu Ludźmi KGP. – Klientami agencji są przedstawiciele wszystkich zawodów i środowisk. Na wielu imprezach firmowych czy wieczorach kawalerskich standardem są striptizy czy usługi prostytutek. Ekskluzywne agencje nastawione na klientelę z wyższej półki są reklamowane za granicą, mają nawet swoje strony internetowe. Dopóki istnieje popyt, będzie istniał seksbiznes.

    POWIĄZANE ARTYKUŁY
    - Reklama -

    NAJPOPULARNIEJSZE