- Reklama -
wtorek, 16 kwietnia 2024
- Reklama -
Więcej
    Strona głównaPrawoSystem liczenia głosów dwa.zera.pl

    System liczenia głosów dwa.zera.pl

    Rada Starszych

    Jak wyraził się Paweł Piskorski w natemat.pl w artykule “To źle, gdy „bohaterami” wyborów są sędziowie z PKW”
    "Państwowa Komisja Wyborcza w starciu z wyzwaniami cyfryzacji zdaje się być instytucją pochodzącą z innej epoki. Zapewne nie bez znaczenia jest tu fakt, że średnia wieku tego gremium wynosi 67 lat. Być może nie byłoby to aż tak widoczne, gdyby PKW obsługiwało sprawne Krajowe Biuro Wyborcze kierowane przez szefa otwartego na wyzwania – jeśli nie na wyzwania przyszłości to przynajmniej współczesności. Ale szefem Krajowego Biura Wyborczego jest „od zawsze” 69-letni prawnik, któremu nominację wręczał jeszcze marszałek Mikołaj Kozakiewicz."

    Można by powiedzieć, że to dosyć ostra wypowiedź, ale jednak patrząc na to jak zmienia się świat wokół nas, jak zmieniają się technologie, to ta „rada starszych” powinna wybrać sobie jakiegoś „nieopierzonego młodzieńca” – tak nawet koło 40 roku życia jeśli obawiają się szaleństwa.
    „Młodzieńca” który będzie wiedział, jak realizuje się projekty informatyczne. Takiego, który będzie powtarzał jak mantrę nieśmiertelne powiedzenie kierowników projektów „Poród [u ludzi] następuję po 9 miesiącach ciąży i dostarczenie 3 ciężarnych kobiet nie skróci go do 3 miesięcy”.

    System IT sztuk jeden poproszę

    Na to aby można było zrealizować dobry, czyli działający system PKW miała odpowiednio dużo czasu. W sytuacji, która zaistniała uważam, że lepiej w ogóle nie robić niż dopuścić do działania coś, co już w fazie tworzenia jest skazane na porażkę.

    Oczywiście możemy tu mówić, że PKW zmuszona jest do przeprowadzenie zamówienia publicznego. Ale, cytując panią Bieńkowską, mogę powiedzieć „sorry, taki mamy klimat”. Ustawę o zamówieniach publicznych wszyscy znają i niektórzy potrafią w oparciu o nią kupować dokładnie to chcą. Szczególnie, gdy potrafią opisać co chcą a nie podać w SIWZ „system informatyczny sztuk jeden, wykonany szybko, dobrze i tanio” [złośliwi mogą stwierdzić, że to są 3 różne systemy].

    Na pewno też znaleźliby się ludzie, którzy potrafią przygotować rozwiązanie przejściowe za pomocą arkuszy excela [nie takie cuda liczy się dzięki temu oprogramowaniu firmy Microsoft]. Albo można było użyć nawet arkuszy Google Apps dla Firm. Albo kupić liczydła.

    Decyzja o podzieleniu całego zadania na jakieś etapy, z których jeden z ważniejszych  zaczyna być realizowany dopiero w sierpniu [na 3 miesiące przed terminem wyborów] to, moim zdaniem, kardynalny błąd.

    Reszta to już konsekwencja tego błędu. Nie działający system, brak wyników, brak możliwości rozpoczęcia kolejnego etapu kampanii i … wyciek danych, o którym informuje niebezpieczenik.pl

    Do tego wszystkiego dokłada się niefrasobliwość w doborze oferentów. Rozumiem, że wszyscy się boją, że jak w szranki staje np. Asseco lub Comarch, to ceny idą w górę. Jednak te przykładowe firmy mają już doświadczenie i do tego mają też możliwość zapłacenia kar, jeśli coś nie będzie tak.

    I nie twierdzę, że trzeba do przetargu brać tylko wielkich graczy, ale podstawowym kryterium dopuszczenia powinny być referencje, własne a nie użyczone, dla realizacji podobnych złożonych rozwiązań.

    Tym bardziej dopuszczanie do przetargu firmy, która na swoje stronie pisze: "Naszym celem jest stworzenie zgranego zespołu ludzi, którzy z pasją zajmują się tworzeniem orpogramowania” [pisowania oryginalna]. Może gdyby zajmowali się tworzeniem oprogramowania a nie „orprogramowania” to nie podjęliby się tego projektu. Może.

    Czegoś nie wiemy?

    A może o czymś nie wiemy, może wszystko wygląda inaczej niż to postrzegamy. Firma na swojej stronie podaje następujący komunikat, datowany na 04-03-2014: "Nabino wygrało przetarg na zaprojektowanie, wykonanie oraz obsługę witryn internetowych na potrzeby wyborów do Parlamentu Europejskiego, wyborów uzupełniających do Senatu RP, samorządowych ogólnokrajowych i samorządowych podczas kadencji w 2015 roku.”
    Czyli może system ma działać dopiero w 2015 i cała ta awantura nie ma sensu?

    Czy(ja) głowa poleci?

    To iż w momencie pisania tego artykułu [19.11.2014, godzina 16:00] nadal nie są znane wyniki wyborów samorządowych to w mojej opinii wina PKW. Przede wszystkim. W drugiej kolejności winnym jest również wykonawca systemu, czyli firma Nabino. Ale kto faktycznie poniesienie konsekwencje tego co się wydarzyło, tego dzisiaj nie jesteśmy w stanie powiedzieć. Stare przysłowie mówi “Kowal zawinił, Cygana powiesili”.

    Zdaniem prawnika

    Generalnie za wadliwe wykonanie zamówienia publicznego, a takim było stworzenie systemu zliczania głosów w wyborach samorządowych, odpowiada wykonawca, czyli firma Nabino z Łodzi. Zakres odpowiedzialności zależy od zapisów umowy zawartej pomiędzy Nabino a PKW – nie wiemy jednak jaka jest jej treść. Możemy się domyślić, że Nabino będzie musiało zapłacić karę umowną, ale jak dużą to tego nie wie nikt. Firma z pewnością pociągnie do odpowiedzialności dwóch twórców wadliwego programu – to są jacyś 30latkowie, młodzi informatycy.

    NIK rozpoczyna właśnie kontrolę w zakresie poprawności przeprowadzenia przetargu na stworzenie systemu informatycznego. PKW ogłosiło przetarg za późno, bo w lipcu b.r. – zdaniem innych firm informatycznych to zbyt krótki okres czasu, aby stworzyć dobry program i w międzyczasie przetestować go w praktyce. Do przetargu przystąpiła więc tylko jedna firma, więc tylko ona wygrała. Kontrola będzie przeprowadzana także nad rozstrzygniętym w listopadzie przetargiem na platformę wyborczą 2.0, mającą obsługiwać wszystkie wybory organizowane przez PKW. Jeśli kontrola ujawni nieprawidłowości, to ukarany może zostać ten kto ogłosił i przeprowadzał postępowanie przetargowe – członkowie PKW. Najczęstsze kary NIK to kary finansowe, możliwa jest także utrata stanowisk, a w razie wykrycia przestępstwa (np. celowy wybór jednej firmy informatycznej, żeby wyłudzić pieniądze) – także i odpowiedzialność karna. Wszystko zależy od tego kto podpisał przetarg.

    W Kodeksie wyborczym jest zapis pozwalający na zrzeczenie się funkcji członka PKW – w obecnej sytuacji jest to najrozsądniejsze wyjście, bo nawet jeśli nie wykaże się nieprawidłowości przy przetargu, to liczenie głosów było i tak wadliwe. W związku z tym za taką sytuację odpowiada PKW jako organ nadrzędny nad komisjami obwodowymi. Rezygnacja ze stanowiska byłaby łagodniejszym rozwiązaniem, niż czekanie na wyniki kontroli NIK. W razie negatywnych wyników z dużym prawdopodobieństwem pojawią się dymisje członków PKW – ale już odgórne. Trzeba jednak zaznaczyć, że członka PKW może odwołać jedynie prezydent RP, więc jeśli będzie na niego nacisk społeczny może podjąć taką decyzję.

    Podsumowując: trudno jest wskazać jedynego winnego obecnej sytuacji. Z jednej strony będą to pracownicy firmy informatycznej, i tutaj na 100% możemy powiedzieć, że firma zapłaci karę umowną (jak dużą tego nie wie nikt), być może informatycy zostaną zwolnieni z firmy – to zależy już od władz Nabino. Co do członków PKW (wszystkich, którzy obecnie tam zasiadają) to albo sami zrezygnują z funkcji (najuczciwsza wersja wobec wyborców, bo nie da się zamieść pod dywan całego tego bałaganu), albo trzeba czekać na wyniki kontroli NIK i ewentualny wniosek do prezydenta o odwołanie wszystkich lub części członków PKW. Oczywiście prezydent może sam z siebie ich odwołać, na to się jednak nie zanosi, bo raczej woli rozmawiać niż odwoływać kogokolwiek. Na tę chwilę pełną odpowiedzialność za wadliwe liczenie głosów bierze na siebie sekretarz PKW Kazimierz Czaplicki. – Rafał Rodzeń, aplikant radcowski

    POWIĄZANE ARTYKUŁY
    - Reklama -

    NAJPOPULARNIEJSZE